Jak streamingowi giganci zmieniają współczesne kino

W ciągu ostatniej dekady byliśmy świadkami bezprecedensowej transformacji w sposobie, w jaki filmy są tworzone, dystrybuowane i konsumowane. Giganci streamingowi, tacy jak Netflix, HBO Max, Disney+, Amazon Prime Video czy Apple TV+, zrewolucjonizowali branżę filmową, zmieniając zasady gry i stawiając tradycyjne modele biznesowe pod znakiem zapytania. Czy to początek końca kina, jakie znaliśmy, czy może nowy, ekscytujący rozdział w historii filmu?

Demokratyzacja dostępu do treści

Jedną z najbardziej oczywistych zmian, jakie przyniosły platformy streamingowe, jest demokratyzacja dostępu do treści filmowych. Za cenę jednego biletu do kina widz może uzyskać miesięczny dostęp do tysięcy filmów i seriali. Ta dostępność zmieniła sposób, w jaki konsumujemy treści – zamiast pojedynczego, świadomego wyboru filmu w kinie, coraz częściej oddajemy się "binge-watchingowi" (maratonom oglądania) albo "przeskakujemy" między produkcjami.

Z jednej strony, platformy streamingowe umożliwiły widzom dostęp do niszowych, często zagranicznych produkcji, które wcześniej miały ograniczoną dystrybucję. Koreański "Squid Game" czy hiszpański "Dom z papieru" stały się globalnymi fenomenami właśnie dzięki Netflixowi. Z drugiej strony, algorytmy rekomendacyjne mogą tworzyć tzw. "bańki filtrujące", w których widz jest nieustannie karmiony podobnymi treściami, co może ograniczać różnorodność doświadczeń filmowych.

Zmiana modelu produkcyjnego

Streamingowi giganci nie tylko dystrybuują filmy, ale również coraz częściej je produkują. Netflix, Amazon czy Apple dysponują budżetami, którymi mogłyby się pochwalić największe studia Hollywood. "The Irishman" Martina Scorsese, "Roma" Alfonso Cuaróna czy "Manchester by the Sea" to przykłady ambitnych produkcji, które powstały dzięki funduszom platform streamingowych.

Tradycyjne studia opierają swoje decyzje produkcyjne na przewidywanych wynikach box office. Platformy streamingowe mają inną strategię – ich celem jest przyciągnięcie i utrzymanie subskrybentów. To fundamentalna zmiana, która wpływa na rodzaj filmów, jakie są produkowane. Zamiast stawiać głównie na blockbustery, platformy streamingowe tworzą zróżnicowane portfolio produkcji skierowanych do różnych grup demograficznych, w tym mniejszych, niszowych odbiorców.

Kryzys kin i festiwali filmowych

Tradycyjne kina przeżywają kryzys nie tylko z powodu pandemii COVID-19, ale również przez rosnącą popularność platform streamingowych. Wiele sieci kinowych boryka się z problemami finansowymi, a niektóre nawet upadają. Festiwale filmowe, będące tradycyjnie najważniejszymi wydarzeniami branży, również musiały się dostosować – coraz częściej akceptują filmy produkowane przez platformy streamingowe lub organizują pokazy hybrydowe.

W 2017 roku festiwal w Cannes wywołał kontrowersje, odmawiając konkursu głównego filmom, które nie miały zapewnionej dystrybucji kinowej we Francji, co w praktyce wykluczało produkcje Netflixa. W odpowiedzi Netflix wycofał wszystkie swoje filmy z festiwalu. Ten spór symbolizuje napięcie między tradycyjnym modelem dystrybucji a nowym podejściem platform streamingowych.

Zmiana systemu kontraktów i wynagrodzeń

Streamingowi giganci zmieniają również sposób, w jaki twórcy filmowi są wynagradzani. W tradycyjnym modelu znaczna część dochodów reżyserów, aktorów i producentów pochodzi z udziału w zyskach z dystrybucji kinowej. W przypadku platform streamingowych system ten nie działa – filmy rzadko trafiają do kin, a dane o oglądalności często nie są upubliczniane.

W odpowiedzi na to platformy oferują z góry określone, często imponujące wynagrodzenia. Scarlett Johansson miała otrzymać 20 milionów dolarów za rolę w "Czarnej Wdowie", a Daniel Craig otrzymał podobno 100 milionów dolarów za dwa sequele "Na noże" dla Netflixa. Jednak nie wszyscy są zadowoleni z tego systemu – Johansson pozwała Disney za jednoczesną premierę "Czarnej Wdowy" w kinach i na Disney+, twierdząc, że wpłynęło to negatywnie na jej potencjalne wynagrodzenie.

Wpływ na estetykę i język filmowy

Platformy streamingowe wpływają również na estetykę i język filmowy. Produkcje tworzone z myślą o oglądaniu na małych ekranach – laptopach, tabletach czy telefonach – często charakteryzują się bardziej intensywnym oświetleniem, krótszymi ujęciami i większymi zbliżeniami. Ponadto, wiedząc, że widz może w każdej chwili przerwać oglądanie, twórcy starają się utrzymać jego uwagę poprzez częstsze punkty zwrotne i cliffhangery.

Ciekawym zjawiskiem jest również zacieranie granicy między filmem a serialem. Miniseriale takie jak "The Queen's Gambit" czy "Maid" można postrzegać jako dłuższe filmy podzielone na odcinki. Z kolei niektóre produkcje Netflixa, takie jak "The Irishman" czy "Roma", są pełnometrażowymi filmami, które wielu widzów ogląda w kilku sesjach, traktując je niemal jak seriale.

Presja ilości kosztem jakości?

Jednym z najczęstszych zarzutów wobec platform streamingowych jest stawianie ilości ponad jakością. Netflix produkuje setki oryginalnych tytułów rocznie, co nieuchronnie prowadzi do pytań o jakość tych produkcji. Krytycy twierdzą, że algorytmy platform faworyzują łatwo przyswajalne, formuliczne treści, które generują wysokie wskaźniki zaangażowania.

Z drugiej strony, platformy streamingowe zainwestowały w produkcje, które trudno byłoby sfinansować w tradycyjnym systemie. "Roma" Alfonso Cuaróna – czarno-biały, hiszpańskojęzyczny film o meksykańskiej gospodyni domowej – zdobył trzy Oscary i powszechne uznanie krytyków, a był finansowany przez Netflixa.

Przyszłość kina w erze streamingu

Czy streaming oznacza koniec kina, jakie znamy? Moim zdaniem nie. Historia pokazuje, że nowe technologie nie tyle zastępują stare media, co je transformują. Radio nie zniknęło po pojawieniu się telewizji, a telewizja nie umarła wraz z nadejściem internetu. Podobnie kino nie zniknie, ale będzie musiało znaleźć nową tożsamość i nowy model biznesowy.

Już teraz widzimy, że blockbustery i widowiskowe produkcje wciąż przyciągają widzów do kin – sukces "Spider-Man: No Way Home" czy "Diuna" w czasie pandemii jest tego dowodem. Kina mogą przetrwać, oferując wyjątkowe doświadczenie, którego nie zapewni domowy seans.

Jednocześnie platformy streamingowe będą musiały stawić czoła rosnącej konkurencji i nasyceniu rynku. Widzowie nie mogą subskrybować wszystkich dostępnych usług, co może prowadzić do konsolidacji rynku lub zmiany modeli biznesowych.

Czy jest miejsce dla art-house'u?

Szczególnie interesujące jest pytanie o przyszłość kina artystycznego i niezależnego. Z jednej strony, platformy streamingowe mogą zapewnić finansowanie i globalną widownię dla ambitnych projektów. Z drugiej strony, istnieje ryzyko, że w natłoku treści takie filmy będą ginąć, jeśli nie pasują do algorytmów rekomendacyjnych.

Musi powstać równowaga między masową rozrywką a sztuką filmową. Już teraz widzimy, że niektóre platformy, jak MUBI czy Criterion Channel, specjalizują się w ambitniejszym repertuarze, tworząc niszę dla widzów poszukujących głębszych doświadczeń filmowych.

Podsumowanie

Platformy streamingowe na zawsze zmieniły krajobraz filmowy. Zdemokratyzowały dostęp do treści, zmieniły sposób produkcji i dystrybucji filmów oraz wpłynęły na ich estetykę. Nie oznacza to jednak końca kina, ale raczej jego transformację.

Jako miłośnicy kina, powinniśmy z uwagą obserwować te zmiany, doceniając nowe możliwości, jakie daje streaming, ale jednocześnie wspierając tradycyjne kino tam, gdzie oferuje ono unikalne wartości. Prawdziwe wyzwanie polega na znalezieniu równowagi, która pozwoli współistnieć różnym formom dystrybucji i konsumpcji filmów, z korzyścią zarówno dla twórców, jak i widzów.

Czy zgadzacie się z tą analizą? Jak waszym zdaniem będzie wyglądała przyszłość kina? Zapraszam do dyskusji w komentarzach!